top of page

​Blogi i referencje

Oto kilka bardzo podobnych historii udanych wypraw, zaprojektowanych i zaaranżowanych  we wspólnym planie GoAdventure1 i ich klientów.

ĆWICZENIE PÓŁNOCNA FIOLETOWA WYBIEG – Z GoAdventure1

 

7. Batalion Pułku Szkockiego (7 SCOTS) wyruszył w marcu na dziesięciodniową wyprawę narciarską. Odtworzył trasę, którą norwescy dywersanci z 11 wojny światowej przebyli podczas operacji Gunnerside w lutym 1943 r., śmiałej operacji małego zespołu w wieku około dwudziestu lat, który sabotował ważną nazistowską elektrownię ciężką wodę – która była niezbędna dla niemieckiego programu broni atomowej.

Podczas gdy planowanie i przygotowania trwały już rok wcześniej, nasz zespół po raz pierwszy trenował i poznawał się podczas weekendu przedwyprawowego w Aviemore na początku lutego. W ciągu weekendu zespół zapoznał się ze swoim nowym zestawem i dowiedział się, jak radzić sobie z sytuacjami awaryjnymi i ofiarami w zaśnieżonych środowiskach. Zespół przebywał w ośrodku szkoleniowym Norwegian Lodge w górach Cairngorm; nazwany, ponieważ został zbudowany przez norweskich uciekinierów podczas II wojny światowej.  Był to jeden z obiektów wykorzystywanych przez brytyjski kierownictwo operacji specjalnych do pomocy w szkoleniu Norwegów do prowadzenia tajnych operacji przeciwko okupacji nazistowskiej. Wydawało się bardzo właściwe, że początek wyprawy zespołu będzie tym samym miejscem, w którym rozpoczęli swoją ekspedycję sabotażyści.

Po przybyciu do Norwegii na początku marca spędziliśmy cztery dni na trenowaniu narciarstwa biegowego, przygotowując się do wyprawy. Obejmowało to spędzenie dnia w pobliskich lasach i ośrodku narciarstwa alpejskiego; potem powrót do domu wieczorem na wykłady na temat bezpieczeństwa w górach zimą i zagrożeń pogodowych.  W Norwegii po spędzeniu 4 dni na treningach wyruszyliśmy w pierwszy dzień wyprawy, wyruszyliśmy wcześnie i spędziliśmy dzień przemierzając 24km przez las i przez zalodzone nad jeziorem. Pod koniec dnia zespół przebywał w górskiej chacie zwanej Fjearefit, norweskim odpowiedniku szkockiego bojówka, używanej przez sabotażystów jako początkowa baza operacyjna na kilka miesięcy przed atakiem na elektrownię ciężką wodę. Po zaskakująco ciepłym nocnym śnie zespół ponownie wyruszył w podróż przez kolejne 15 km wzdłuż zamrożonego jeziora, odwiedzając Berunuten, które było kolejnym schronieniem, z którego sabotażyści korzystali w drodze do Vemork, zanim zatrzymali się, aby stworzyć schronienie na noc. Warunki śniegowe oznaczały, że zespół zbudował Quinzhees, duży pusty stożek z ubitego śniegu, który chronił zespół przed pogodą minus dwadzieścia stopni Celsjusza na zewnątrz, a niebo było czyste i ciche. Trzeci dzień wyprawy to kolejne 8,6km nart z powrotem do miejsca startu, gdzie zrobiliśmy szczęśliwe zdjęcia naszej ekipie, trochę pogodę, ale szczęśliwi. Następnie wyruszyliśmy do naszej loży, hotelu Bykle, w którym wcześniej mieszkaliśmy, aby spakować się i przygotować do ostatnich dni na nartach. Ostatniego dnia zespół otrzymał prelekcję od  Torje Nikolaison z Rjukan Fjellstue, który znał większość sabotażystów; opowiedział bardzo osobistą i poruszającą relację o ich postaciach, a także trochę więcej o historii operacji. Po odprawie zostaliśmy porywająco „wyrzuceni”, a następnie zespół podążał „Szlakiem sabotażystów” w górę wzgórza przez las i w dół do punktu widokowego, z którego mogliśmy zobaczyć elektrownię ciężką wodę, w której otrzymaliśmy zwiedzanie wnętrza – obecnie muzeum. Potem był powrót do Oslo i zasłużony odpoczynek przed naszym lotem powrotnym następnego dnia.

Zespół dowiedział się wiele o trudnym charakterze pracy w tak surowym środowisku oraz o trudnościach, jakie ekstremalne temperatury mogą mieć przy nawet najbardziej podstawowych zadaniach. Wyprawa rozwinęła również cechy przywódcze; ponieważ środowisko treningowe dla małych zespołów i przygód oznaczało, że każdy miał szansę stanąć na wysokości zadania i nawigować, pociągnąć sanie lub utrzymać ducha zespołu.  

„Ta wyprawa nauczyła mnie, że przywództwo nie jest ustalone, jest kontekstowe i sytuacyjne. Przebywanie w bardzo trudnych warunkach, z małym zespołem prowadzącym żmudne treningi, wymaga innego rodzaju przywództwa. Jeden bardziej zrelaksowany, ale taki, który wymaga znacznie więcej od każdego członka zespołu, od wkładu, przez motywację, po determinację. – por. Angus Caddick

 

Chciałbym podziękować i podziękować Jerry'emu Dolanowi z GoAdventure1.com za jego pomoc od samego początku we wspieraniu wyprawy.  Jego wkład i doświadczenie były kluczowe, aby umożliwić nam zaplanowanie i przeprowadzenie tej zagranicznej ekspedycji, która jest kluczem do rozwoju naszych rezerwistów na wiele sposobów, przy jednoczesnej poprawie oferty rezerwowej.

 

„Konieczne jest wprowadzenie młodzieży do  niebezpieczeństwo i przygoda  zapewnić  środowisko do nauki  to zapewniłoby  moralny odpowiednik wojny”. 

Kurta Hahna, 1941  

Steve Perry z  Bournemouth & Poole College Hardangervidda i Heroes of Telemark – przedłużona trasa koncertowa 29 marca – 7 kwietnia 2019 r.

Opinie ode mnie są bardzo pozytywne kolego, opiekowałaś się nami bardzo dobrze i nie zostawiłaś mi nic do zmartwienia. To była dobrze zaplanowana wycieczka i niezwykle pomocna infrastruktura, która sprawiła, że całe doświadczenie było przyjemne i bezproblemowe  dla nas. Miejmy nadzieję  w przyszłym roku ponownie otrzymamy dofinansowanie i  na pewno zrobimy to ponownie, jeśli to zrobimy.

Zamknie tydzień multiaktywności Asha w Hovden. Już  zaplanowane na kwiecień 2020

Do Willa podeszła grupa przyjaciół zainteresowanych tygodniem wielu zajęć, z których każdy miał zupełnie inny pogląd na to, czego chcą od tygodnia spędzonego na śniegu, więc dzięki wspólnikowi znalazłem Jerry'ego, właściciela GoAdventure1 i, Jerry ułożył następnie program, który obejmował szkolenie lawinowe, narciarstwo biegowe, psie zaprzęgi i wspinaczkę po lodzie, a wszystko to spełniło nasze oczekiwania. Tak więc Jerry zorganizował trasę i wykonał wszystkie praktyczne nauczanie w każdym zajęciu, prowadził wykłady na temat bezpieczeństwa w górach, świadomości lawinowej, budowy schronów awaryjnych i pogody, a następnie poprowadził nas na wycieczkę narciarską w góry. Tak czy siak…

 

Narciarstwo biegowe

 

Tydzień rozpoczął się od wprowadzenia w narty biegowe i z tak zróżnicowanym doświadczeniem w grupie, rozpoczął się od podstaw, takich jak podstawowe chodzenie z kijkami, nauka szybowania na torach, kilka technik podjazdów i zjazdów, więc zabawne i zupełnie inne od narciarstwa zjazdowego. Po dwóch dniach treningu udaliśmy się na dwudniową wycieczkę do miejsca, w którym mogliśmy zakopać się w zaspie śniegu i zrobić sobie nocleg w przepastnej przestrzeni. Tak, to była ciężka praca, ale utrzymywała nas w cieple i kiedy skończyliśmy jaskinię śnieżną, z pewnością byliśmy gotowi na obiad i gorące napoje. Jaka piękna, rozświetlona gwiazdami noc zostaliśmy potraktowani, gdy usiedliśmy zawinięci w nasze ciepłe kurtki i wypiliśmy kieliszek przed udaniem się do naszych przytulnych śpiworów, cierpliwie czekając na nas w naszej przytulnej jaskini śnieżnej. Wyprawa została wznowiona następnego dnia, gdy obudziliśmy się na dźwięk pieców płonących jak pociąg parowy, rozgrzewających nasze gotowe śniadania na ciepło i napój z gorącej czekolady, oba potrzebne do zapewnienia naszej gotowości do następnego etapu naszej podróży powrotnej do Hovden i nasze ładne czyste prześcieradła! Dobrą stroną spania w jaskini śnieżnej, w przeciwieństwie do namiotu, jest to, że nie musieliśmy pakować się do jaskini i nosić ze sobą trafienia, po prostu zostawiliśmy zablokowane wejście do jaskini na wypadek, gdybyśmy potrzebowali wrócić w nagłym wypadku i kontynuowane do Hovden. Po drodze zjeżdżaliśmy ze stoku i na torach, ćwicząc nasze nowo poznane techniki dzięki uprzejmości Jerry'ego; oczywiście nigdy nie schodziliśmy mu z oczu i zgodnie z obietnicą nie przestał nas trenować, aby upewnić się, że mamy właściwe techniki. Trasa w dół była dość prosta, głównie po torach i była pofałdowana z fantastycznym zjazdem, który umożliwił nam podziwianie wspaniałych widoków na horyzoncie. Dość szybko byliśmy już blisko celu, a ci, którzy byli bardziej biegli w nauce nowych technik narciarskich, mieli nawet czas, aby spróbować skrętów telemarkowych; nie dla osób o słabych nerwach, ale nie w połowie wyglądają dobrze!

 

Wspinaczka lodowa

 

Tylko dwoje z nas wcześniej wspinało się po lodzie, ale nie stanowiło to problemu, ponieważ wszyscy mieliśmy od Jerry'ego wiele instrukcji dotyczących noszenia raków (są to spiczaste rzeczy, które mocuje się do spodu butów podczas wspinaczki), używaj lodu siekiery, a także jak przywiązać się do liny do właściwej wspinaczki. Pogoda była idealna, ale trochę pochmurno, co sprawiło, że dzień był nieco cieplejszy niż się spodziewaliśmy. Po okresie ćwiczeń  chodząc jak kowboj o łukowatych nogach (żeby raki nie zaczepiły się o spodnie) i ucząc się jak wbijać czekan w lód, wyruszyliśmy na naszą pierwszą wspinaczkę lodową po czystym wodospadzie. Jak widać na zdjęciu obok, nie był on całkiem pionowy, ale lód był z pewnością trudny, ale kiedy już złapałeś raki i siekiery, polegając na linie dla bezpieczeństwa, wszyscy odważyliśmy się dalej i bardziej stromo w miarę upływu dnia na. W ostatni dzień wakacji wszyscy postanowiliśmy ponownie wspinać się, tym razem po pionowym lodzie, niewiarygodne! To było nawet prostsze niż proste rzeczy pod kątem! Lód był niebiesko-zielony i miał małe dziurki i kieszenie, w które mogliśmy zaczepić siekierę, co oznaczało, że nie musieliśmy tracić energii na wbijanie siekiery, co umożliwiło łatwe i szybkie podnoszenie 20-metrowy wodospad.  Jerry nauczył nas również, jak umieszczać lodowe śruby w lodzie, abyśmy mogli poprowadzić podjazd, ale z dodatkową liną zabezpieczającą przed upadkiem. Dotarcie tak daleko i nawet bez wspinaczki skałkowej było po prostu niewiarygodne i wszyscy posuwali się do przodu tak dobrze.

 

Psie zaprzęgi

 

Spędziliśmy też dzień na psich zaprzęgach, co było absolutnie fantastyczne, będąc odpowiedzialnym za własny psi zespół po krótkim kursie instruktażowym od Sveina Magne i Jerry'ego. Zaledwie 30 minut jazdy od Hovden, przez cudowną nordycką scenerię, dotarliśmy do naszego miejsca w pobliżu Edland i spotkaliśmy Sveina Magne i jego zespół 45 chętnych Alaskan Husky, wszystkich najedzonych i chętnych do drogi! Po krótkim okresie nauki wyruszyliśmy w naszą wycieczkę po wysokiej dolinie, każda para otrzymała własne zaprzęgi i 6-8 psów, nasz własny zespół psich zaprzęgów! Tak więc po około godzinie podążania trasą pofałdowanego terenu przez jeziora i lasy, dotarliśmy do naszego przystanku na lunch, zaparkowaliśmy zaprzęgi psów, a następnie weszliśmy do ogromnego tipi, gdzie był ogromny kociołek z gulaszem i dzban gorącego czekolada. Niedługo po napełnieniu brzuszków wracaliśmy do mety przez lasy i jeziora oraz lekki zasyp śniegu, zupełnie jak Narnia! Psy wiedziały, że kierują się po więcej jedzenia, więc nie powstrzymywały się, jednak Svein Magne prowadził i wolniej, niż by chciały psy. Pod koniec podróży pomogliśmy w rozprzęgnięciu psów husky i zaprowadziliśmy je do ich osobistych bud, daliśmy im zasłużone jedzenie, zasłużone przytulanie i udaliśmy się z powrotem do Hovden, gdzie czekała na nas nasza wspaniała lokalna kuchnia.

 

Żywność

 

Co możemy powiedzieć?… to była naprawdę niesamowita, typowa norweska wielkanocna fayre z szerokiego asortymentu: śniadaniowy szwedzki stół, w tym jajko gotowane, smażone lub jajecznica, bekon, kiełbasa, pomidory, miska świeżych owoców, sałatki oraz pokrojone mięsa i ryby, szczególnie dobry był łosoś wędzony! Lunch był suchym prowiantem, który zrobiliśmy sami z menu śniadaniowego. Kolacja była zazwyczaj mieszanką gotowanych i peklowanych odmian filetów z renifera, łosia i sarny, różnorodnych lokalnie pozyskiwanych ryb i drobiu, skorupiaków, świeżych warzyw i sałatek; artystycznie przedstawione przez niesamowitego szefa kuchni Trond.  Nie musieliśmy długo pozywać o naszą część „skarbu”, ponieważ wszystkiego było więcej niż wystarczająco dla wszystkich, a jakże rzadką rzeczą było zobaczenie otwartego ognia w sali bufetowej tuż obok stoiska do gofrowania, spróbuj koziego sera, lokalnego dżemu i świeżej śmietany na gofrach, to  absolutnie pyszne! !

 

Zakwaterowanie  

 

Nasze zakwaterowanie w drewnianych domkach było przytulne, wygodne i ogłuszająco ciche! Niedaleko głównego budynku, w którym mieściła się restauracja, sala wykładowa, która służyła jako nasza prywatna jadalnia na ostatnią kolację, sala telewizyjna i antresola do czytania. Wszystkie budynki zostały wykonane ze starej sosny pod dachem z trawy, niektóre z nich wyrastały z małych drzew iglastych i wszystkie były dobrze izolowane od dźwięku i zimna, ale oczywiście zimno było suche, w przeciwieństwie do wilgotnego powietrze, które dostajemy w Wielkiej Brytanii.

Co za naprawdę niesamowity tydzień zapewniony przez Jerry'ego i zespół z Fjellstoge: Ann-Torill i Roy (właściciele), Trond the Chef i jego zespół, a także personel cateringowy. Tak bardzo nam się podobało, że ponownie zarezerwowaliśmy na luty i marzec, kiedy będziemy wyruszyć na dłuższą wycieczkę narciarską, przebywając po drodze w domkach, a także zrobić postępy w psich zaprzęgach i wspinaczce lodowej!

Wola i załoga.

 

 

Szkoła Canford CCF 15-22  Luty  2019  narty  zwiedzanie w Hovden  w  Norwegia  przez porucznika  Pułkownik  Dan  Culley  (Kontyngent  Dowódca). Już zarezerwowane na 14-21  Luty 2020!

 

Nocnik,

 

To była prawdziwa przyjemność znów Cię zobaczyć i bardzo Ci podziękować za cały Twój czas, energię i wysiłek, aby ta podróż była tak udana dla Canford. Wszystko zadziałało tak dobrze i jestem bardzo wdzięczny za twoją wiedzę i umiejętności w łączeniu tego wszystkiego w całość. Poniżej znajduje się nasz raport z wyprawy.

 

Dan Culley

Szkoła Canford

 

 

Trzydziestotrzyletni dziesięcioletni kadeci ze szkoły Canford School CCF, podekscytowani i niecierpliwi, wraz z trzema nauczycielami i siedmioma instruktorami zebrali się w Hovden na południowym krańcu norweskich gór w zimny, pogodny i gwiaździsty wieczór w lutym, aby spotkać się z Jerrym Dolanem , główny instruktor GoAdventure1 w przeddzień corocznej pielgrzymki Canford, aby doświadczyć wyzwań i przyjemności narciarstwa biegowego i przetrwania w Arktyce.

 

Celem było nauczenie kadetów narciarstwa klasycznego podstawowych elementów przetrwania w Arktyce, a następnie przeprowadzenie trzydniowej wyprawy śpiącej w dziurze śnieżnej przez jedną z nocy. Wyprawa miała na celu rzucenie wyzwania kadetom, wyniesienie ich poza wszelkie dotychczasowe granice komfortu, pewności siebie lub znajomości, a tym samym rozwinięcie kluczowych umiejętności życiowych.

 

Niepewne kroki następnego ranka na torach narciarskich szybko ustąpiły miejsca bardziej ambitnym sztafetom, rugby i meczom tagów, gdy kadeci nabrali pewności siebie w ciągu dwóch dni pod kryształowym niebem i nad lśniącym puchem. Widać było, jak małe grupki postaci w czerwonych bluzkach z Goretexu przewracają się na rozległych przestrzeniach karłowatej brzozy, która staje się coraz bardziej pewna siebie i żądna przygód. Trzeciego dnia podstawowe elementy przetrwania na śniegu zostały dodane do zestawu umiejętności z jaskiniami śnieżnymi, kopcami śnieżnymi i dziurami śnieżnymi, a także schronieniami Quincy, bojami, profilami śnieżnymi, nadajnikami-odbiornikami, sondami, a wszystko to stało się częścią słownictwa kadetów. Trzeci dzień zakończył się nieco nerwowo, ponieważ bergeny były zapakowane i załadowane pulkami w przeddzień wielkiej wyprawy backcountry, w której kadeci pokonali w sumie prawie 45 km.

 

Kadeci wyruszyli wczesnym rankiem z pięknymi różowymi chmurami napływającymi z zachodu, ale teraz kierują się spokojniej, mocno obciążeni, do swoich dziur śnieżnych. Po wielu kopaniu i skrobaniu pierwszy dzień zakończył się zmęczonymi ciałami pełzającymi do śpiworów w mieszaninie chatek, Quincies lub kopców śnieżnych i śnieżnych jaskiń, aby cieszyć się powitalnym posiłkiem kompotowym i gorącą czekoladą. Sen szybko minął po wyczerpującym dniu, w którym kadeci zaskoczyli samych siebie i przeszli oczekiwania. Późnym wieczorem jednak dwie jaskinie śnieżne z powodu braku rzeczywistej głębokości śniegu (Norwegia wraz z resztą Europy cierpiała z powodu braku śniegu w tym sezonie) zaczęły opadać i mieszkańcy pośpiesznie wycofali się do pobliskich chat . Kopce Quincy okazały się jednak triumfem, a dziewczyny z wyprawy przodowały i jako pierwsze spędziły noc pod lodem.

 

Drugi dzień zaświtał ciepły i mglisty, gdy kadeci wstali i ponownie zarzucili plecaki na ramiona i miarowo ruszyli w kierunku obozu drugiej nocy. Ciepły, śliski śnieg rzucał wyzwanie woskowi na nartach i zmuszał do ciężkiej pracy, gdy czternastoletni chłopcy i dziewczęta przedzierali się przez mgłę, przesuwając się powoli od jednego brzozowego bicza do drugiego, a brak jakiejkolwiek widoczności stanowił wyzwanie dla jakiegokolwiek postępu, a wraz z nim morale kadetów. Stopniowo każda grupa dotarła do celu, aby zacząć budować więcej schronów Quincy lub zajmować te z poprzedniej nocy; ale nie wcześniej niż jeden dzielny chłopak złapał się na tym, że przetoczył się przez krawędź skarpy, żeby skręcić sobie kolano i umknąć dalszą jazdę na nartach. Akcja ratunkowa szybko wkroczyła do akcji i zobaczyła, jak cieszy się wygodną nocą w chacie, a następnego dnia kolejną podróżą pulk na przyczółek drogi, gdy wszyscy pozostali kadeci są zmęczeni, ale zachwyceni, gdy słońce wróciło, by wyprowadzić wyczerpanych kadetów przez łagodny pofałdowany, zalesiony obszar nakrapiany światłem słonecznym, który można opisać jedynie jako Narnia.

 

Podróż rozpoczęła się jako ekscytujące, ale nowatorskie doświadczenie, ale szybko przekształciła się w prawdziwe wyzwanie dla tych młodych mężczyzn i kobiet, z których wielu określiło ją jako zdecydowanie najtrudniejszą rzecz, jaką zrobili: uczciwe roszczenie z pewnością jednego ucznia, gdy wstawał, obciążony duży plecak, z setnej jesieni tego dnia. Taka jest jednak wartość takiej formacyjnej podróży i wielkie podziękowania należą się Ulysses Trust za ich hojne wsparcie. Niewątpliwie wzbudzi to wiele myśli, większą świadomość owoców każdego prawdziwego przedsięwzięcia i wartość stawiania czoła nieznanemu.

 

 

 

Calday Grange  CCF 18-25  Luty  2017 psie zaprzęgi, narciarstwo biegowe  zwiedzanie, wspinaczka na lodzie w  Hovden  w  Norwegia  porucznik Patrick Sebastion (dowódca oddziału)

 

5 lat temu „ktoś” zasugerował, że fantastycznym pomysłem byłoby zabranie kadetów Calday Grange CCF do Norwegii z GoAdventure1 na „odrobinę treningu przygodowego”, dwa lata później tak się stało, i kto mógł przewidzieć, jak udany będzie byłem? Z pewnością nieustanne pytania kadetów o to, czy będzie kolejna podróż, oznaczały, że będzie to tylko kwestia czasu. A więc… tak… w lutym 2017 wyruszyliśmy na ćwiczenie Norwegian Troll 2.

 

Tym razem późny start, nocna podróż autokarem na lotnisko Stansted w celu skorzystania z bezpośrednich (i tanich) lotów do Oslo, zapewnił, że nasze połączenia transportowe zostały zrealizowane bezproblemowo i bez stresu (przynajmniej dla kadetów). Po przybyciu do Norwegii drobna sprawa kolejnych sześciu godzin podróży autokarem również została szybko zapomniana, kiedy dotarliśmy do naszego celu, Hovden Fjellstoge w Setesdal, ciepło przyjętego przez personel hostelu i naszego prowadzącego instruktora Jerry'ego Dolana.

 

Dzień pierwszy rozpoczął się od pierwszego z wielu prawdziwie kontynentalnych śniadań, a wszyscy szybko przyzwyczaili się do rutyny posiłków, które będą nam dobrze służyć przez resztę naszego czasu w Norwegii.

 

Korzystając ze sprzętu wypożyczonego ze sklepów wojskowych w Bicester, nasz pierwszy dzień na śniegu znalazł równe szanse (na więcej niż jeden sposób), dzięki czemu zarówno narciarze, jak i osoby nie jeżdżące na nartach, zmierzyli się z niuansami narciarstwa klasycznego. Gdybym powiedział, że nikt się nie przewrócił, prawdopodobnie zostałbym powalony piorunami dzięki uprzejmości Thora, nordyckiego boga piorunów, więc najlepiej powiedzieć, że wszyscy poświęciliśmy trochę czasu, aby „sprawdzić komfort” śniegu.

 

Po kolejnych dniach wyprawy w dalszą drogę, przeplatanej wykładami i praktycznymi pokazami technik przetrwania i świadomości lawinowej/lokalizacji ocalałych, kadeci byli wkrótce dobrze przygotowani na najważniejszy punkt naszej przygody – wyruszenie na wysokość 1500 m n.p.m., pracując z naszymi wyszkolonymi instruktorami przy użyciu off -znaczniki na stoku do spędzenia nocy we własnoręcznie zbudowanych wiatach śnieżnych lub „quinzees”. Wszystko poszło bardzo dobrze i po raz kolejny świetnie przespała noc dla (większości) zespołu. Nikomu nie przeszkadzało, że trzeba je było wykopać następnego ranka!

 

Nocny wiatr i unoszący się śnieg okazały się być przedsmakiem tego, co miało nadejść drugiego dnia wyprawy… i szkoda, że biorąc pod uwagę plany wyprawy, nikt nie zdecydował się opowiedzieć o pogodzie. Gdy zjechaliśmy z góry, do doliny i dołączyliśmy do głównych oznaczonych tras biegowych – czyż pogoda nie powinna się poprawić? Oczywiście, że nie…

 

Wszystkie nasze trzy podzespoły, którym towarzyszyli instruktorzy i personel, stanęły przed różnymi wyzwaniami. Dość powiedzieć, że była to zdecydowanie wyprawa do zapamiętania. Wiatr na tyle silny, że mógłby powalić nogę, widoczność do 5 metrów – prawdziwe wyzwanie – i wszyscy to uwielbiali (raz z powrotem w bazie, oczywiście z miską gorącej zupy). Testowany sprzęt i postawy psychiczne? Pole zaznaczone.

 

Oprócz indywidualnych umiejętności i wspomnień, które pozostaną z nami na całe życie, nie zabrakło również zabawy (psich zaprzęgów) z większą ilością aktywności fizycznej – wspinaczka po lodzie po jednym z zamarzniętych wodospadów, które obfitują w ten obszar środkowej południowej Norwegii.

Docierając do ostatniego dnia w nienaruszonym stanie, nasz harmonogram obejmował wycieczkę do muzeum elektrowni wodnej Vemork w Rjukan – miejsca jednego z najważniejszych aktów sabotażu podczas II wojny światowej, w którym norwescy dywersanci uniemożliwili nazistom opracowanie broni atomowej z ciężkiej wody produkowane tam. Niesamowita była możliwość odnotowania, jak odmienny byłby wynik drugiej wojny światowej, gdyby projekt Hitlera, by zniszczyć Londyn za pomocą bomby atomowej, zakończył się sukcesem. Nasza wizyta obejmowała narty i trekking na części trasy pokonywanej przez sabotażystów przez grzbiet doliny iw dół wąwozu. Zdecydowanie nie jest to zwykła wycieczka do muzeum, która kończy cały tydzień z mnóstwem do myślenia i rozmowy.

 

Podobnie jak w przypadku naszego poprzedniego wyjazdu do Norwegii, tegoroczny trening przygodowy był bez wątpienia forsowny i wymagany był pewien poziom sprawności fizycznej. Ale to powiedziawszy, pozytywne nastawienie psychiczne i koleżeństwo, które rozwinęło się podczas naszego tygodnia w Norwegii, sprawiły, że kadeci pracowali jak jeden mąż, aby zapewnić, że wszyscy zmierzą się z osobistymi wyzwaniami, kończąc tydzień z silnym poczuciem osiągnięć i ogromnym uśmiechem na ich Twarz.

 

Szczególne podziękowania należą się Ulysses Trust za pomoc finansową we wsparciu wyprawy, naszym partnerom z Sił Zbrojnych za wypożyczenie sprzętu, wszystkim pracującym za kulisami nad rozwojem naszych planów JSATFA i Med Plan, a w szczególności GoAdventure1 za sprawną organizację wyprawy oraz ich instruktorów zaangażowanych we wszystkie elementy naszego szkolenia.

 

Czy zrobimy to ponownie? Tak, będziemy… Już zarezerwowane na 2020 rok!

 

Porucznik Patrick Sebastian, Calday Grange CCF (ex AGC)  ​

 

 

 

 

bottom of page